Około dwustu osób przez pierwsze trzy styczniowe dni skorzystało już z możliwości przekroczenia pieszo polsko-białoruskiej granicy w Kuźnicy. Przejście dla niezmotoryzowanych działa tam od Nowego Roku. Ogólnie jednak, w związku z okresem międzyświątecznym, ruch na podlaskim odcinku wschodniej rubieży Unii Europejskiej jest niewielki.
- Przez pierwszych siedem godzin po uruchomieniu pieszego przejścia nie pojawił się na nim nikt. Potem się jednak ruszyło i od Nowego Roku do piątku z południe odprawiliśmy w ten sposób około dwustu osób - informuje podpułkownik Anna Wójcik, rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Nie ukrywa, że początkowo pogranicznicy mieli obawy, czy ten sposób pokonywania przejścia będzie się w Kuźnicy cieszył popularnością; szczególnie od strony Białorusi leży ono bowiem z dala od "cywilizacji". Okazuje się jednak, że chętnych do odpraw pieszych nie brakuje.
Utworzenie pasa dla niezmotoryzowanych to wynik akcji portalu internetowego Port Europa, który kilkanaście miesięcy temu rozpoczął kampanię na rzecz upodobnienia polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej granicy do innych zewnętrznych granic Unii Europejskiej, tj. do otwarcia jej również na pieszych i rowerzystów. Pomysł został zaakceptowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, pozytywnie odpowiedział też na niego wojewoda podlaski.
To dopiero początek
Udało mu się w resorcie zdobyć 900 tysięcy złotych na dostosowanie przejścia w Kuźnicy również do potrzeb niezmotoryzowanych. Za te pieniądze w ciągu kilku miesięcy poprawiono m.in. monitoring i wybudowano nowe ogrodzenia, tak by dostosować infrastrukturę do unijnych wymogów.
Na Kuźnicy otwieranie granicy dla pieszych się nie skończy. W przebudowywanym przejściu w Połowcach też będzie można udać się w ten sposób na Białoruś. Problem jest tylko w Bobrownikach, gdzie otwarcie takiego pasa wymaga budowy nowego mostu. Polski rząd toczy w tej sprawie rozmowy z Mińskiem.
W kwestii upodabniania polskiej zewnętrznej granicy Unii do jej odcinków leżących w innych państwach Podlaskie jest prymusem. Ani wojewoda lubelski, ani podkarpacki niespecjalnie palą się do przebudowywania przejść leżących na swoim terenie. Chociaż tam akurat, jako że leżą one w miastach, na pewno cieszyły by się one dużym powodzeniem.
Generalnie jednak w okresie między gregoriańskimi a juliańskimi świętami Bożego Narodzenia ruch na polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem znacznie zmalał.
W święta granica śpi
- W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy granicę na naszym odcinku przekracza każdej doby średnio dwanaście i pół tysiąca osób. 25 grudnia natomiast odprawiliśmy niewiele ponad dwa tysiące osób, podobnie było w Nowy Rok. Ruch wyraźnie wzrósł tylko w weekend po świętach, przekraczając nawet średnią - wylicza podpułkownik Wójcik. Wzrost liczby odprawianych osób 27 i 28 grudnia łączy z zakupami, na które chętnie do Polski przyjeżdżają Białorusini.
Ze statystyk z przełomu roku widać jednak, że ani spędzanie świąt wg kalendarza gregoriańskiego, ani Sylwestra w Polsce nie jest u naszych wschodnich sąsiadów specjalnie popularne. Nic też nie wskazuje na to, by wiele osób chciało odwiedzić Podlaskie w czasie zaczynających się właśnie świąt Bożego Narodzenia w obrządku wschodnim.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na granicy województwa warmińsko-mazurskiego z okręgiem kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej. Tam w związku ze świętami i Sylwestrem liczba Rosjan chcących odwiedzić szczególnie Trójmiasto na przełomie roku znacząco przekroczyła i tak wysoką średnią. W przeciwieństwie jednak do granicy z Białorusią, granicę z Rosją mieszkańcy terenów położonych wzdłuż niej mogą od roku przekraczać bez wizy, w ramach umowy o małym ruchu granicznym.
Polska podobną umowę zawarła także dwa lata temu z Białorusią, nie wejdzie jednak ona w życie, dopóki podpisu nie złoży na niej prezydent Łukaszenko. Ten zaś nie ma na to na razie ochoty, znajdując co i rusz nowe wytłumaczenia.
